Choroba, na którą cierpi Marcel, to mikrocja - zaburzenie rozwojowe narządu słuchu, którą w Polsce zdiagnozowano zaledwie u około 100 osób. Chorobie towarzyszą zaburzenia nie tylko w obrębie narządu słychu ale również innych organów. Potrzebujemy ponad pół miliona złotych na operację w USA, aby Marcelek mógł normalnie żyć!
chcę pomóc
Chcę mieć pewność, że gdy powiem synowi kocham Cię, to usłyszy!
Że będzie miał szansę rozwijać się, mieć przyjaciół i doceniać subtelne dźwięki świata, których teraz po prostu nie słyszy.
Dlatego proszę pomóż mi uzbierać na operację synka, który urodził się z niewykształconą małżowiną uszną i zarośniętym kanalikiem słuchowym!
Choroba, na którą cierpi Marcel, to mikrocja - zaburzenie rozwojowe narządu słuchu, którą w Polsce zdiagnozowano zaledwie u około 100 osób.
Często towarzyszą jej inne nieprawidłowości nie tylko w obrębie ucha, ale także w narządach odległych. W przypadku naszego syna były to nerki, które na ten moment udało nam się przywrócić do normy, jednak pozostaje on pod czujnym okiem całego sztabu lekarzy.
My, ludzie obdarzeni zmysłem słuchu, nie zdajemy sobie sprawy jak wiele od niego zależy. Dzięki niemu uczymy się mowy, a co za tym idzie porozumiewania się z rodziną i rówieśnikami.
Brak czy nawet opóźnienie w zdobywaniu tej umiejętności utrudnia socjalizację, mowa jest bełkotliwa i niezrozumiała, a pojawienie się w hałaśliwych miejscach jak plac zabaw czy szkoła wiąże się z dezorientacją i strachem dla malucha, który nie wie co się wokół niego dzieje. Później mogą pojawić się problemy w nauce, ale także niebezpieczeństwa związane z poruszaniem się i życiem społecznym.
W Polsce operacje związane z mikrocją wykonuje się dopiero, gdy dziecko skończy 7 lat, a zabiegi są kilkuetapowe bez gwarancji zadowalającego efektu.
Do tego czasu Marcel rozwija się najszybciej w swoim życiu – uczy się mowy i życia w społeczeństwie.
A właściwie - rozwijałby, gdyby nie jego choroba.
Dlatego nie poddaję się. Znalazłam lekarza w Stanach Zjednoczonych, który może pomóc Marcelowi, gdy ten skończy 3 lata. To tylko jedna operacja na całe życie, której skuteczność potwierdzono za Oceanem.
Ta wiadomość dodała mi skrzydeł!
Cieszyłam się także z tego, że ustrzegę swoje maleństwo przed żartami i krzywymi spojrzeniami w szkole. Choć to, co jest teraz najważniejsze to zdrowie mojego syna, a to niestety kosztuje – ponad 100.000 dolarów!
Bardzo proszę o wsparcie by Marcelek mógł normalnie żyć i cieszyć się z każdego usłyszanego dźwięku, jak szum liści przy lekko wiejącym wietrze, czy odgłosy całusa skradającym na jego policzku na dobranoc!
Bezpośrednich wpłat można również dokonywać na konto Stowarzyszenia:
51 9430 1061 6000 6857 2000 0001 - SanBank o/Rzeszów
z dopiskiem "DLA MARCELA"
Dziękujemy wszystkim za WSPARCIE